czwartek, 12 marca 2015

3. Living life without knowing


Wisła, lipiec 2014

     -Naprawdę Ci się to podoba?
     Anders patrzy na mój tatuaż, a jego mina mówi wszystko.
     -Inaczej bym go nie robiła – naciągam koszulkę na brzuch.
     Chłopak przyszedł do mnie, żebym nie siedziała sama. Dziewczyny są na treningu, a skoki dzisiaj są dopiero po południu więc siedzimy sami w pokoju moim i Marty. Skoczek siedzi obok mnie i zajada się herbatnikami. Nie chce zwracać mu uwagi, że w końcu dzisiaj ma zawody i takie pożeranie wszystkiego, co napatoczy mu się pod ręce może być nie wskazane, więc siedzę cicho, podczas gdy on ciągle komentuje mój tatuaż.
     -Ale czy on ma w ogóle jakieś znaczenie? Czy tak po prostu stwierdziłaś, że walniesz sobie kocią łapę na żebrach?
     -Oczywiście, że ma znaczenie! – obruszyłam się. – Moje tatuaże mają znaczenie, nawet jeżeli to jest tylko znaczenie metaforyczne.
     Patrzę na Andersa i od razu na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wygląda śmiesznie cały w okruszkach, pochłaniając kolejne sztuki ciasteczek. Podaję mu butelkę wody leżącej na szafce, za co chłopak posyła mi wdzięczny uśmiech. Upija łyk i wskazuje palcem na mój brzuch.
     -Powiedz mi więc, jaką znaczenie ma dla ciebie kocia łapa?
     Wywracam oczami. Powiedział to tak, jakbym wytatuowała sobie co najmniej gąsienice.
     - Miałam kiedyś kota, który był moim przyjacielem – skoczek unosi brwi, a ja już wiem, że potrzebuje obszerniejszych tłumaczeń. – Jak byłam młodsza  nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Po prostu nie potrafiłam dogadać się z ludźmi. Ze wszystkich swoich problemów zwierzałam się kotu. Mam tę łapę pod sercem, bo kot był dla mnie kimś, kogo całym sercem kochałam i go nigdy nie zapomnę.
     -Nie uważasz, że to trochę , hmm… przykre, że twoim przyjacielem był kot?
     Wzdrygnęłam się. Sposób w jaki to powiedział…
     -Nie. Nie przepadam za ludźmi, jakkolwiek to brzmi. Większość z nich jest zakłamana, interesowna, egoistyczna, małostkowa, pozbawiona głębszych uczuć i empatii. Ze zwierzętami jest inaczej. Potrafią wyczuć twój nastrój, wiedzą kiedy chcesz się bawić a kiedy po prostu w spokoju poleżeć. Przynajmniej z moim kotem tak było. Nigdy nie zrobił mi krzywdy, ani razu mnie nie zadrapał. Spał ze mną każdej nocy, każdego ranka odprowadzał mnie do drzwi, a jak tylko wracałam do domu, od razu się łasił i mruczał. Był lepszy, niż ludzie.
     Anders patrzy na mnie i widzę, że stara się zrozumieć, jednak ciężko mu to przychodzi. Nie wiem, jak jeszcze mogę mu to wytłumaczyć.
     -Przepraszam, ale naprawdę nie potrafię zrozumieć, jak mogłaś woleć zwierzę niż ludzi.
     -Po prostu nigdy nie czułam się wśród nich dobrze. Wiem, że uprawiam sport drużynowy ale to coś innego. W piłce nie musimy utrzymywać ze sobą dobrych relacji, wystarczy, że mamy dobrą chemię na boisku. A ja nigdy nie byłam dobra w podtrzymywaniu znajomości. Jak już kogoś poznałam, to nie potrafiłam z nim rozmawiać. Pomijając fakt, że najczęściej unikałam towarzystwa kogokolwiek, bo ludzie mnie po prostu irytują. Wole być sama ze sobą, piłką i muzyką.
     -Sugerujesz, że mam wyjść? – skoczek unosi pytająco brew, a ja wybucham śmiechem. Szczerym. Nie wiem, czym różni się on od wszystkich innych, ale ma w sobie coś, dzięki czemu potrafi do mnie dotrzeć. Znamy się dopiero 3 dzień a ja już czuję, że z nim będzie inaczej. Że nie znudzi mi się po miesiącu i nie odstawie naszej znajomości w kąt, jak to do tej pory robiłam.
     -A jak myślisz? –uśmiecham się i wstaje z łóżka. – Możesz włączyć jakiś film a ja skocze po coś do jedzenia – sugestywnie patrzę się na puste opakowania po herbatnikach. Anders wzrusza ramionami w geście mówiącym, że to nie jego wina, a ja wywracam oczami.
     -Z tą nogą nie będzie cie całe wieki.
     -Z tobą byłoby dokładnie to samo, bo zdjęcia z fanami zajmują trochę czasu. Poza tym idę tylko do restauracji na dół, a nie do sklepu.
     Chłopak daje za wygraną i sięga po laptop podczas gdy ja wkładam portfel do kieszeni spodni. Odruchowo sięgam po kule, jednak z nimi było by mi ciężko przynieść do pokoju cokolwiek, więc zostawiam je na miejscu i decyduję się dokuśtykać na dół o własnych siłach.


**********

      Uderzam łokciem o drzwi do pokoju. Sama nie dam rady ich otworzyć. Po chwili staje w nich Anders i uśmiecha się na widok parującej pizzy w moich rękach. Zabiera ode mnie talerz i kładzie na stoliku przy wejściu. Zrzucam ciuchy z krzeseł na podłogę i zajmuję jedno. Chłopak siada naprzeciwko, jednak jego mina nie wskazuje zadowolenia.
     -Pola, będę musiał się zaraz zbierać, trener chce z nami porozmawiać przed konkursem, także dzisiaj nici z filmu. Nadrobimy to, dobra? – patrzę na niego i widzę, że gdyby mógł, to by został.
     -Jasne, nie ma problemu – unoszę kąciki ust ku górze, żeby pokazać, że nic się nie stało.
     -Do kiedy zostajecie w Wiśle? – skoczek próbuje kawałek pizzy i z uznaniem kiwa głową. Trafiłam.
     -Do końca przyszłego tygodnia – sama też próbuję i musze przyznać, że dobrze wybrałam.
     -My też – unoszę pytająco brew. To zawody nie kończą się jutro? –Zostajemy na obóz treningowy do niedzieli.
     Teraz to ja kiwam głową. My wyjeżdżamy w sobotę.
     Anders kończy swój kawałek i wyciera ręce o czarne szorty. No tak, a czego ja się spodziewałam.
     -Niedługo się odezwę – chłopak lekko się uśmiecha, daje mi buziaka w czoło i pośpiesznie wychodzi. Patrzę się na drzwi, w których przed chwilą zniknął i postanawiam, że obejrzę dzisiejszy konkurs.
     Nie wiem, naprawdę nie wiem co on takiego ma w sobie, co odróżnia go od wszystkich innych. Zazwyczaj nie jestem dobra w poznawaniu nowych ludzi, a już zwłaszcza utrzymywaniu kontaktu. Od zawsze tak było. Gdy znajdowałam się z nowo poznaną osobą nie potrafiłam złapać z nią kontaktu, zacząć rozmowy. Siedziałam cicho i odpowiadałam zdawkowo na zadane pytania.  Nawet jeżeli już złapałam z kimś dobry kontakt, po krótkim czasie się on urywał, bo dana osoba mi się nudziła. Nie chodzi o to, że jestem jakaś wymagająca, po prostu nie można w nieskończoność rozmawiać o jednym temacie, a zazwyczaj tak było. Jak już znalazłam z kimś coś wspólnego, to była to tylko jedna rzecz i naturalnie rozmowy na ten temat się kończyły.
     Z Andersem było inaczej. Pomimo tego, że łączy nas tylko to, że jesteśmy sportowcami, potrafię z nim porozmawiać, otworzyć się. Być może właśnie dlatego, że on tez jest sportowcem, więc wie jak to jest. Poza tym, ma on w sobie nieskończone pokłady empatii. Do tej pory myślałam, że to co stało się 3 dni temu było zwykłym wyrazem współczucia, a nawet litości, ale teraz widzę, że on naprawdę przejmuje się uczuciami innych osób. Potrafi słuchać, doradzić, wczuć się w sytuacje. I bardzo niechętnie mówi o sobie. Rzadko się zdarza, że ktoś podczas całej rozmowy napomknie o sobie tylko ze 2 razy, a właśnie taki jest Anders. On faktycznie chce pomóc mi, a nie odnosić to do siebie. Chyba to cenię w nim najbardziej.


 ***********

     -Pola! – mrugam szybko oczami. Marta stoi na środku pokoju z kurtką w ręku. – Słyszałaś, co mówiłam?
     -Powtórzysz? Zamyśliłam się.
     -Idziemy z dziewczynami na miasto coś zjeść. Idziesz? – to by wyjaśniało, dlaczego jest ubrana w obcisłe jeansy i bladoróżową koszulę, a włosy ma rozpuszczone.
     -Nie, zostanę. Przyniesiesz mi coś?
     -Jasne – zarzuca kurtkę na ramiona i jednym ruchem wrzuca swoje rzeczy leżąca na stole do torebki.  Otwiera drzwi, jednak przed wyjściem patrzy na zegarek. – Zaraz skoki – uśmiecha się dwuznacznie i zostawia mnie samą.
     Teraz to ja zerkam na zegarek. Faktycznie, skoki zaczną się za 10 minut. Myślę, czy nie napisać sms do Andersa. Biorę telefon do ręki i wpisuję odbiorcę wiadomości. Ostatecznie jednak usuwam treść i odkładam telefon. Teraz pewnie i tak by tego nie odczytał, poza tym, nie chce mu pokazywać, że jest jedynym powodem, dla którego będę dzisiaj oglądać skoki. Nawet jeżeli taka jest prawda. Zresztą, powiedział, że się odezwie, więc nie będę się narzucać. Jak będzie miał czas, to napisze, teraz powinien skupić się na skokach.
     Śmieję się pod nosem. Jakby kilka dni temu ktoś powiedziałby mi, że będę oglądać skoki i walczyć ze sobą o to, czy napisać sms do chłopaka, wyśmiałabym go. Powiedziałabym, że ja taka nie jestem, że chyba pomylił mnie z Martą. A teraz...
     Nastawiam wodę i włączam wiszący na ścianie telewizor. Do konkursu zostało jeszcze parę minut. Zaplatam włosy w luźny warkocz na boku i zdejmuje bluzę. Zalewam wodą woreczek miętowej herbaty i rozsiadam się wygodnie na łóżku. Na ekranie telewizora wyświetla się lista startowa dzisiejszego konkursu. Anders skacze w ostatniej grupie. Mimowolnie się uśmiecham. Jest liderem swojej reprezentacji. 



__________


Przejściowe nic. Nie powiem, że mi się to podoba, ciągle czuję, że czegoś brakuje. Na ten i kilka następnych rozdziałów będę narzekać. Są przejściowe i najchętniej bym je ominęła, ale chcę, żebyście przyzwyczaili się do Poli i Andersa i byli "świadkami" rozwoju ich znajomości.

PS. Od jakiegoś czasu możecie tu znaleźć zakładkę 'Bohaterowie'.

6 komentarzy:

  1. Rozwijanie ich znajomości ma swoje plusy. Jednym z Nich jest czytanie tego jak Pola się przed Nim otwiera, jak zaczyna mu ufać. No może być ciekawie, póki co wydaje mi się, że jest zbyt pięknie aby to mogło być prawdziwie. Coś się stanie, ale nie jestem pewna co...Poczekamy zobaczymy, a może się mylę?
    Miło się czyta, czekam na kolejny rozdział. /@sloutomlinson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że jest troche zbyt pięknie, ale w sumie, niektórzy są "w czepku urodzeni". Poza tym, nie chcę też przesadzać z problemami, w końcu to ma być życie, a nie dramat ;)
      Czy coś się stanie, tego zdradzić nie mogę. Poczekamy, zobaczymy, dokładnie.
      Dziękuję, pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Nie mogę się doczekać aż ich znajomość się rozwinie. Czekam na kolejne rozdziały./@mxstille

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. W dodatku, strasznie mnie poruszył, a zwłaszcza ten kawałek o Poli i jej historii. Sama z doświadczenia wiem, jak trudno jest się porozumieć z ludźmi i załapać z nimi dobry, 'zdrowy' kontakt..
    Nie mogę doczekać się kolejnego i tego jak relacje Poli i Andersa się rozwiną.
    Dużo weny i buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się to dobrze uchwycić i pokazać. Problemy Poli są poniekąd moimi problemami, dlatego wiem, co czujesz.
      Dziękuję, i pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Wróciłam! Mam wolne więc nadrabiam zaległości!
    Smutna ta sytuacja z kotem, ale ja yam Polę w sumie rozumiem, z tą różnicą, że koty akurat za mną nie przepadają. Trochę nie zgodzę się z tym 'wyczerpaniem tematu' - jeśli kogoś łączy wspólna pasja, to można rozmawiać w nieskończoność. Ale najwyraźniej to były luźne znajomości. Widać, że Pola ma problem z kontaktami międzyludzkimi i być może Fanni jej w tej kwestii pomoże, bo widać, że dobrze się dogadują, on się nią tak jakby... Opiekuje? W każdyn razie uroczo jest :)
    E_A

    OdpowiedzUsuń