Muzyka
Klingenthal, listopad 2014
Pierwsze indywidualne zawody Pucharu Świata w sezonie 14/15 właśnie dobiegły końca. Spiker zaprasza na podium Wellingera, Krafta i Koudelkę a trybuny szaleją. Fotoreporterzy prześcigają się w ilości zrobionych zdjęć i przeprowadzonych wywiadów. Wszystkim udzieliła się euforia i podekscytowanie związane z rozpoczęciem kolejnego sezonu. Wszystkim, tylko nie Andersowi. On jako jedyny siedzi w domku i nie poddaje się panującej ekscytacji. W sumie go rozumiem, zajęcie 4 miejsca po skoku na 143 metry w 1 serii musi być frustrujące. Od podium dzielą go tylko 2,3 punkty.
Klingenthal, listopad 2014
Pierwsze indywidualne zawody Pucharu Świata w sezonie 14/15 właśnie dobiegły końca. Spiker zaprasza na podium Wellingera, Krafta i Koudelkę a trybuny szaleją. Fotoreporterzy prześcigają się w ilości zrobionych zdjęć i przeprowadzonych wywiadów. Wszystkim udzieliła się euforia i podekscytowanie związane z rozpoczęciem kolejnego sezonu. Wszystkim, tylko nie Andersowi. On jako jedyny siedzi w domku i nie poddaje się panującej ekscytacji. W sumie go rozumiem, zajęcie 4 miejsca po skoku na 143 metry w 1 serii musi być frustrujące. Od podium dzielą go tylko 2,3 punkty.
Razem z resztą Norwegów stoję przy bandach i oglądam
dekorację. Dzisiejszy zwycięzcy pozują razem do zdjęć po czym schodzą z podium
i udają się w stronę trybun aby podziękować kibicom.
-Fajny był ten konkurs – Rune nasuwa czapkę na czoło i
obejmuje mnie ramieniem. –Tylko Andersowi się nie poszczęściło, co Pola?
-Niestety – lekko się uśmiecham. –Pójdę do niego, do
zobaczenia później.
Unoszę rękę w geście pożegnania i udaję się w stronę domków
skoczków. Po rozmowie z Severinem postanowiłam skupić się tylko i wyłącznie na
Fannim. Co prawda na widok Markusa moje serce przyśpiesza a żołądek wywija
fikołki, ale to Norweg jest moim chłopakiem i to z nim chcę związać swoją
przyszłość. Niemiec nie będzie w niej odgrywał żadnej znaczącej roli.
-Anders? – lekko uchylam drzwi od domku Norwegów. Chłopak
siedzi na ławce z głową opartą o ścianę i zamkniętymi oczami. Na dźwięk mojego
głosu lekko się uśmiecha. Podchodzę do niego i siadam obok. Kładę głowę na jego
ramieniu i łapię go za rękę. – Jestem z ciebie dumna.
-Dziękuję –daje mi buziaka w czoło. –Wiesz, naprawdę
chciałem wygrać ten medal. Dla ciebie…
-Hej – siadam prosto i kładę mu rękę na policzku, zmuszając
go do spojrzenia na mnie.- Jak dla mnie wygrałeś. I żaden medal by tego nie
zmienił. Zresztą, masz przed sobą cały sezon, mogę się założyć, że jeszcze ci
się te medale znudzą.
Chłopak śmieje się pod nosem i obejmuje mnie ramieniem.
-I jak ci się podobał twój pierwszy konkurs?
-W telewizji wygląda to zupełnie inaczej – skoczek się
uśmiecha, a ja cieszę się, że udało mi się podnieść go na duchu. -Ta atmosfera
i kibice, nie do opisania. Nigdy bym nie pomyślała, że konkursy mogą być takie
emocjonujące.
-I jak ty mi za to podziękujesz?
-Myślę, że znajdę jakiś sposób – puszczam mu oko po czym
przyciągam do siebie i całuję.
-Nie powiem, podoba mi się sposób o którym myślisz – chłopak
odwzajemnia pocałunek. –Ale mam jeszcze lepszy – na jego twarzy pojawia się
szeroki uśmiech, a ja już boję się tego, o czym myśli. –Wiesz, konkursy w
Klingenthal właśnie się skończyły, co znaczy, że nie musimy być jutro w
szczytowej formie.
-Anders…
-Zanim powiesz nie, musisz wiedzieć, że to nie musi być
jakaś wielka impreza w klubie, możemy po prostu posiedzieć w pokoju, posłuchać
muzyki i wypić jakieś piwo, tylko tyle. I wszystkich już znasz –patrzy na mnie
wyczekująco, a jego oczy znów nie pozwalają mi się skupić. –Proszę Pola.
Przesuwa ręką po moim policzku po czym całuje mnie tak, że
zapominam o całym świecie. I jak tu takiemu odmówić?
-No, skoro prosisz… - śmieję się.
-Wiedziałem, że cię namówię – uśmiecha się dumny z siebie.
–A po wszystkim, możemy spróbować tego twojego sposobu, wydaje się bardzo obiecujący.
Podnosi mnie i sadza na swoich kolanach. Uśmiecham się, gdy
jedną ręką łapie mnie za szyję, a drugą kładzie na moim kolanie powoli
przesuwając nią w górę. Splatam dłonie na karku skoczka i nachylam się aby go
pocałować. Chłopak odwzajemnia gest, nasze oddechy przyśpieszają. Przeczesuję
ręką jego włosy. Anders nie pozostaje mi dłużny, wplata dłoń w moje włosy a
drugą rozpina mi bluzę. Wkłada rękę pod moją bluzkę, obejmuje mnie w talii i
przyciąga jeszcze bliżej do siebie. Odchylam głowę do tyłu i wydaję z siebie
ciche westchnienie, gdy skoczek całuje mnie po szyi. Jego ręce błądzą po moich
plecach gdy ustami kieruje się coraz niżej. W duchu dziękuję Bogu, ze
zdecydowałam się dzisiaj na bluzkę z głębokim dekoltem, co ułatwia nam sprawę.
Jedną ręką opieram się o jego kolano, a drugą przyciągam go jak najbliżej
siebie. Nasze oddechy stają się coraz płytsze i szybsze. Chłopak chwyta mnie za
podbródek i całuje powoli, czule. Nasze czoła się stykają. Przesuwa ręką po
moim policzku a ja delikatnie przeczesuje jego włosy.
-Tak, twój sposób zdecydowanie mi się podoba – śmieje się
pod nosem. Zostajemy w tej pozycji przez parę minut, nasze oddechy wracają do
normy. Z niechęcią wstaję z kolan skoczka i zapinam bluzę.
-Chodź – wyciągam dłoń w stronę chłopaka. –Pewnie parę osób
chciałoby zadać ci kilka pytań.
-Nie możemy tu zostać? – chłopak udawanie zwiesza głowę.
Podchodzę do niego i łapię go za rękę.
-Fanni – ciągnę go za sobą.
-Idę, już idę, daj mi wziąć kurtkę – skoczek sięga po
niebieską kurtkę i zarzuca ją na siebie po czym wychodzimy z domku. Od razu
wpadamy na resztę norweskiej kadry pakującej swoje rzeczy do kadrowego busa.
-O proszę kto zdecydował się pojawić. Mieliście dla siebie
cały domek a ten blondyneczek i tak tego nie wykorzystał? –Hilde puszcza mi
oczko.
-Ja przynajmniej mam z czego korzystać – Anders obejmuje
mnie ramieniem a cała reszta wybucha śmiechem.
-I tu cie ma, Tom –Rune klepie kolegę po plecach. Ten tylko
kręci głową i wraca do pakowania sprzętu.
-Widzimy się w hotelu – daję Fanniemu buziaka w policzek i
macham reszcie skoczków, po czym udaję się w stronę postoju taksówek.
***
***
Wypuszczam głośno powietrze z ust. Już dobre 15 minut stoję
nad walizką zastanawiając się co na siebie założyć. Z jednej strony chce zrobić
Andersowi na złość za to, że muszę iść na tą imprezę i założyć najseksowniejsze
ciuchy jakie mam, żeby wiedział co go omija, a z drugiej strony wiem, że będzie
mi strasznie niezręcznie i najchętniej poszłabym w bluzie z kapturem i dresach.
Dlaczego nie ma ze mną Marty? Ona wiedziałaby, co wybrać. Wyciągam z walizki
czarny t-shirt i nakładam na siebie, po czym przeglądam się w lustrze. Wyglądam
jak co dzień. Zirytowana ściągam z siebie koszulkę i rzucam ją w kąt pokoju. Biorę
komórkę i szybko wybieram numer Marty.
-Pola! Całe wieki się nie odzywałaś, żyjesz jeszcze?! Nie
dzwoniłam, bo nie chciałam zawracać ci głowy, wiadomo, twoje pierwsze
zawody i w ogóle, ale jak już dzwonisz
to opowiadaj! Jak ci się podobało? Wiesz, oglądałam konkurs w telewizji, ale
cie nie widziałam. Za to Anders jak skakał! Jakby skrzydeł dostał, no przysięgam
Pola! Jaki Ty masz dobry wpływ na niego, kochana musisz jeździć na każde
zawody! Wgl Norwegom dobrze poszło, ja to się tak cieszyłam, jak głupia
normalnie. Ze względu na ciebie oczywiście, chociaż wiesz, zawsze miałam
słabość do Toma…
-Marta? – muszę jej przerwać, bo zagada mnie na śmierć. i pomimo
tego, że chciałabym jej wszystko opowiedzieć, za 10 minut przyjdzie po mnie
Anders a ja nadal stoję w samej bieliźnie. –Marta, opowiem ci wszystko później,
obiecuje, ale teraz musisz mi pomóc. Za 10 minut ide z Andersem spotkać się z
resztą ekipy, wiesz taka mała domówka po skokach, ale nie mam pojęcia co
założyć.
-W takim razie nie ma czasu na pogaduchy! Wyślij mi szybko
zdjęcie najbardziej odpowiednich ciuchów, jakie masz w walizce i bierzemy się
do roboty.
Posłusznie wyciągam wszystko, co nie jest bluzą lub dresami
i wysyłam zdjęcie przyjaciółce.
-Tylko Marta… To musi być coś takiego, żeby na mój widok
zapomniał jak się oddycha, ale jednocześnie żebym nie czuła się jak seks na
patyku.* - czuję, jak mówiąc to na policzki wypływają mi rumieńce.
-Pola nie jestem cudotwórcą! Jakbyś miała moją szafę, albo
co najmniej wzięła więcej rzeczy, a tak…
- zamilkła. Wiem, że stara się coś wymyślić, więc staram się jej nie
poganiać.
-Już wiem. Spróbuj założyć bordowe spodnie i do tego tą
czarną bluzkę do pępka, tą z długimi rękawami. Albo nie, jeszcze lepiej! Weź tą
bluzkę i te jasne spodnie z dziurami, wiesz, te z wysokim stanem. Obstawiam, że
nie masz tam żadnych obcasów, więc spróbuj jakieś czarne Nike i powinno być
dobrze. I koniecznie wyślij zdjęcie!
Rzucam telefon na łóżko i szybko wkładam to, co poleciła mi
Marta. Jasnoniebieskie spodnie z dziurami na całej długości nóg idealnie łączą
się z obcisłą bluzką do pępka. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że prawie
nie widać mi brzucha, przez co czuje się w miarę wygodnie. Szybko wkładam
buty i robię kucyk na czubku głowy.
-Jesteś tam jeszcze? –podnoszę telefon.
-Jestem, jestem, wysyłaj zdjęcie. – robię zdjęcie i wysyłam
przyjaciółce. –Ja to jednak jestem. Kurde Pola, wyglądasz świetnie! Nawet kucyk
pozwolę ci zostawić, fajnie wygląda przy tym dekolcie.
-Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Na pewno nie doprowadziłabyś swojego chłopaka do obłędu!
Obydwie wybuchamy śmiechem.
Jeszcze raz przeglądam się w lustrze i muszę przyznać, że to wygląda naprawdę
nieźle.
-Jeszcze raz dziękuje, a teraz lecę!
-Baw się dobrze!
Rozłączam się i wkładam telefon do tylnej kieszeni. Ze
stolika biorę swoje ulubione perfumy i dokładnie się pryskam. Anders też uwielbia ten zapach. Uśmiecham się
do siebie na samą myśl o chłopaku. W tym samym momencie rozlega się pukanie do
drzwi. Odkładam flakonik na miejsce i otwieram.
-Wow, Pola.
Staje jak wryta.
-Markus? –głośno przełykam ślinę i czuje jak dreszcze
przechodzą całe moje ciało. Do tego serce wali mi jak dzwon.
-Anders jest strasznym szczęściarzem, wiesz? – chłopak
patrzy na mnie od góry do dołu a ja odruchowo poprawiam bluzkę.
-Co ty tu robisz? – czuje jak żołądek podchodzi mi do
gardła.
-Wellinger miał jakąś sprawę do Andersa, więc
zaproponowałem, że ja po ciebie pójdę. Fanni nie chciał, żebyś zbyt długo
czekała – uśmiecha się i wyciąga rękę w moją stronę. – Idziemy?
Kiwam twierdząco głową, biorę ze stolika kartę do pokoju po
czym wychodzę zatrzaskując drzwi. Udajemy się w kierunku windy.
-Byłaś dzisiaj na zawodach?- znów tylko kiwam głową. –Nie
widziałem cię.
-Pewnie dlatego, ze byłam cały czas pod skocznią, nie
chodziłam między domkami. – I unikałam
ciebie.
-A szkoda. Zawsze miło zobaczyć jakąś przyjazną twarz w tym
tłumie dziennikarzy i fotoreporterów.
Skoczek uśmiecha się, a mnie zalewa fala gorąca. Modlę się,
żebyśmy jak najszybciej dotarli na miejsce. Gdy dochodzimy do windy, chłopak
naciska przycisk „w górę”. Stoimy w ciszy, jednak chłopak nie odrywa ode mnie
wzroku. Czuję, jak z każdą sekundą serce bije mi coraz mocniej. Przeklinam się
w duchu, że nie założyłam dresów. Co ja chciałam udowodnić? I komu? Czemu nie
pomyślałam, ze Markus też może przyjść?
Z opresji ratuje mnie winda.
-Panie przodem – skoczek wskazuje ręką wnętrze. Na moje
nieszczęście, w środku nikogo nie ma.
Chłopak wchodzi za mną i naciska przycisk z 4 piętrem.
Wznoszę oczy do góry. Dlaczego nie mam pokoju na piętrze 3 tylko na 1?
Drzwi się zamykają i ruszamy w górę. Stoimy naprzeciwko
siebie, na wyciągnięcie ręki. Mam wrażenie, że w tak małej przestrzeni skoczek
na pewno słyszy moje bijące jak młot serce. Markus cały czas patrzy mi prosto w
oczy, ani na chwile nie odrywa wzroku. Staram się go unikać jak mogę, ale nie
zbyt dobrze mi to wychodzi. Kątem oka widzę, jak chłopak przełyka ślinę i
delikatnie zaciska szczęki. Mimowolnie rozchylam usta, żeby nabrać więcej
powietrza. Niemiec robi krok w moją stronę.
-Pola… - znowu ratuje mnie winda. Drzwi się otwierają, a ja
szybko wysiadam, zanim skoczek zdąży dokończyć zdanie. Markus głęboko wzdycha i
reszte drogi spędzamy w ciszy. W końcu dochodzimy do pokoju 435. Chłopak
otwiera drzwi i puszcza mnie przodem.
-Jesteście! – mina Severina wyraża ulgę. –Pola, chodź!
Skoczek bierze mnie pod ręke i ciągnie w odległy kąt pokoju.
Zdezorientowana rozglądam się po pomieszczeniu. Wyglądem przypomina mój pokój,
tyle tylko że jest większy, a pod oknem znajdują się dwa łóżka, a nie jedno.
Stolik, tak jak u mnie, znajduje się przy drzwiach, tuż obok komody. Właśnie
tam zabiera mnie Freund.
-Pola przepraszam, ze Markus po ciebie przyszedł. Miałem
pilnować, żeby trzymał się z dala, ale skorzystał z tego że byłem w łazience,
no a przecież nie mogłem go gonić – mówi tak cicho, że ledwie go rozumiem.
-Nie ma sprawy Severin, naprawdę. Nic się nie stało, prawie
nie rozmawialiśmy.
-Mimo wszystko, mówimy o tobie i Markusie – rozgląda się,
czy na pewno nikt nas nie słyszy. – Dzisiaj na skoczni cały czas się rozglądał,
nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. A jak skakał! Mówię ci Pola, musisz być
ostrożna, ja zresztą też. Odkąd się dowiedziałem, że ty i Anders przyjdziecie robiłem wszystko, żeby
Markus się nie dowiedział, bo wiadomo, jakby nie wiedział to by go nie było, a
nie chciałem żeby zepsuł wam zabawę. Nie mam pojęcia jak się dowiedział,
naprawdę. I jeszcze to, ze po ciebie poszedł… Jeszcze nigdy nie widziałem go aż
tak zdeterminowanego Pola. Ale nic się nie bój, ja się nim zajmę. Ty się skup
na Andersie i wszystko będzie pięknie.
Skoczek klepie mnie po ramieniu i ruchem głowy wskazuje
Fannisa. Norweg uśmiecha się na nasz widok i rusza w naszą stronę.
-Dzięki Severin. Nie wiem, co by się bez ciebie stało.
Niemiec posyła mi ciepły uśmiech i odchodzi.
-Pola wyglądasz… wow! – Anders podchodzi i obkręca mnie w
koło po czym pochyla się nade mną. – Może jednak przyjście tu nie było
najlepszym pomysłem…
Skoczek przeciąga dłonią po moim policzku po czym składa na
moich ustach namiętny pocałunek.
-Anders! – śmieję się i delikatnie go od siebie odpycham.
-Hej, to twoja wina!
Ostentacyjnie kręcę głową
po czym przyciągam chłopaka bliżej siebie.
-Ty też wyglądasz niczego sobie… -czarne spodnie i koszula w
tym samym kolorze zdecydowanie mu pasują.
-To co, ulatniamy się? –Norweg szepcze mi do ucha
jednocześnie błądząc rękami po moich plecach.
-Chyba żartujesz! –uśmiecham się nieznacznie udając
oburzenie. –Lepiej chodź do reszty, po zaraz będziemy na językach wszystkich.
-Fanni jęknął z niezadowolenia gdy ciągnęłam go z powrotem do reszty skoczków.
-Już, przywitaliście się? –Hilde puszcza mi oczko, na co
mnie zalewa rumieniec.
-Przyznaj po prostu, że sam byś chciał, a nie świrujesz – na
oburzony wzrok Toma Rune wzrusza ramionami i otwiera butelkę z piwem. – Sama
prawda Tom, sama prawda.
Fanni posyła koledze z drużyny uśmiech pełen wdzięczności i też
sięga po piwo.
-Pola? – podaje mi butelkę.
-Przecież wiesz, że nie piję.
-Wiem, ale zapytać nie zaszkodzi – chłopak daje mi całusa w
policzek po czym upija łyk piwa. –Niemieckie piwo jest najlepsze, mówię ci.
-Wierzę ci na słowo – lekko się uśmiecham i rozglądam się po
pokoju. Dopiero teraz zauważam, że z Norwegów jest tylko Tom, Rune i Fanni,
Niemców reprezentuje Severin z Markusem, Wankiem i Wellingerem, a z Austriaków
jest tylko Diethart z Kraftem. Anders miał racje, faktycznie jest to mała
impreza, co bardzo mnie cieszy. Kolejnym plusem jest to, że większość już nam,
nie czuję się więc zupełnie wyobcowana. Biorę butelkę z sokiem ze stolika i
udaję się w stronę stojącego przy oknie Wanka.
_______________
* "I don't want other girls to see him walking around like sex on a stick" - Teoria wielkiego podrywu thank you very much :D
Długo wyczekiwany, w końcu się pojawił, przedstawiam rozdział 11! Od Wisły trochę czasu minęło, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby usiąść i zacząć pisać. W końcu się udało, chociaż z końcówki ciągle nie jestem zadowolona. Mogłam nad nią popracować, ale nie chciałam już tego wszystkiego bardziej przedłużać. Resztę pozostawiam do oceny Wam ;)
Jeśli chcecie byś informowani o nowych rozdziałach, to zostawcie w komentarzu swój blog, twitter, mail, czy co tam macie ;)
Do zobaczenia! ;)
Aaaaaaaaa, nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na ten rozdział! ❤️
OdpowiedzUsuńJest genialny 😄
Kurcze, zastanawia mnie zachowanie Markusa. Sprawa trochę się zaczyna komplikować. Jeżeli Pola nie będzie uważna, a Markus nie będzie trzymał rąk przy sobie to... Anders nie będzie zadowolony 😕
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam i weny życzę! :))
No! Brawo Pola! Mądra dziewczynka. Brawo Severin, weź ty opanuj tego Markusa, bo nieszczęście bedzie, no!
OdpowiedzUsuńEch, Marta stylistka, też tak chcę! Bo ja to bym w dresie poszla XD. Ech, przbiegły Markus, tak podchodzić Polę.
A Pola i Fanni to dwa takie urocze misiaczki, że awww...!